Z Głodnicy na Głodówkę i z Bukowiny (kaszubskiej) do Bukowiny Tatrzańskiej

31 maja 2019

27 maja obudziłam się o 2:30, przygotowałam się i pojechałam na Głodnicę. Tam razem z panią Haliną, panią Anią, Weroniką, Martą i Wiktorią czekałyśmy na autobus. Pojechaliśmy do Starej Huty, a następnie do Gdańska. Po 5-tej wsiedliśmy do pociągu. Około 12-tej byliśmy w Krakowie, gdzie zobaczyliśmy wszystkie najważniejsze zabytki; Wawel, Bramę Floriańską, Sukiennice, pomnik Adama Mickiewicza na rynku. Później czekaliśmy na autobus do Bukowiny Tatrzańskiej, którym odjechaliśmy o 18:40. Po ponad dwugodzinnej podróży byliśmy na miejscu. W pokoju byłam z Werą, Wiktorią i Martą. Następnie zjedliśmy obiad, umyliśmy się i poszliśmy spać.
28 maja po śniadaniu pojechaliśmy na Głodówkę. Był tam taki jakby plac widokowy, z którego widać było piękny krajobraz gór. Potem wyruszyliśmy na szlak. Doszliśmy na Rusinową Polanę i na Gęsią Szyję. Wchodziliśmy do góry po drewnianych schodach, ale niestety padało i przez to było ślisko. Były też straszne chmury, które tylko od czasu do czasu odkrywały szczyty. Gdy schodziliśmy weszliśmy do Kościoła Królowej Tatr. Był bardzo piękny. Zbudowany w stylu góralskim. Przechodziliśmy przez mostek, gdzie robiliśmy zdjęcia i wlewaliśmy wodę ze strumienia do butelek. Wróciliśmy do Ośrodka i tam zjedliśmy ciepły obiad. Po przebraniu się w suche rzeczy i odpoczynku poszliśmy zwiedzać Bukowinę Tatrzańską. Byliśmy w Kościele na Majowym. Było tam akurat Bierzmowanie. Wszyscy się zdziwiliśmy, ponieważ każdy był ubrany w strój góralski, a na majowym tylko śpiewana była litania. Chcieliśmy także zobaczyć wystawę Domu Ludowego, ale był zamknięty. Po powrocie zjedliśmy kolację, mieliśmy spotkanie i poszliśmy spać.
29 maja mieliśmy w planach wędrówkę pięknym szlakiem po górach do Doliny Pięciu Stawów. Niestety na początku szlaku spotkaliśmy pana, który powiedział, że lepiej tam nie iść! Wszystko przez pogodę! Przez to musieliśmy pójść nad Morskie Oko ulicą. Przez całą drogę padało i było zimno. Gdy doszliśmy zrobiliśmy zdjęcia, zjedliśmy coś i musieliśmy wracać. Każdy marzył tylko o tym, żeby w końcu być w Ośrodku! Byliśmy mokrzy i zmarznięci, a do tego szliśmy cały czas asfaltem. Przyjechaliśmy, zjedliśmy obiad i mieliśmy chwilę odpoczynku. Następnie jeździliśmy konno. Pierwszy raz prowadziłam sama konia. Było bardzo fajnie!
30 maja rano przygotowywałyśmy śniadanie. Po nim mieliśmy pół godziny na spakowanie się, a następnie pojechaliśmy do Zakopanego. Najpierw widzieliśmy różne rodzaje skał, które są w Tatrach. Potem jechaliśmy wyciągiem narciarskim, przy Wielkiej Krokwi. Po tym byliśmy w muzeum Stanisława Marusarza. Tam oglądaliśmy o nim film. Następnie poszliśmy na cmentarz na Pęksowym Brzyzku. Byliśmy już cały mokrzy i zmarznięci, ale poszliśmy jeszcze na Krupówki. Mieliśmy tam 15 min na kupienie pamiątek i wróciliśmy do ośrodka. O 16:40 wyszliśmy, a następnie poszliśmy do Aquaparku Termy Bukovina. Byliśmy tam 4,5 godz! Było super! Najlepszy był basen z gorącą wodą. Ja z Weroniką byłyśmy tam prawie ciągle. Gdy wróciliśmy zjedliśmy kolację, spakowaliśmy się i poszliśmy spać.
31 maja wstaliśmy o 5 rano, a o 7 wyjechaliśmy autobusem do Krakowa. Po 10 wsiedliśmy do pociągu i pojechaliśmy. Około 18 byliśmy w Gdańsku. Stamtąd wyjechaliśmy autobusem na Głodnicę, a następnie do domu.
Ta wycieczka była jedną z moich najlepszych, na których byłam, pomimo tego, że pogoda była beznadziejna!
Aleksandrfa Klejsa, klasa VII

27 maj poniedziałek- Wstałam o godzinie 2:45 w nocy. Spakowana pojechałam z mamą na Głodnicę. Czekaliśmy na autobus, nie przyjeżdżał więc pani Halina zadzwoniła do pana kierowcy i okazało się, że zaspał. W końcu przyjechał i po kolei do niego wsiedliśmy czyli: Pani Halina, Pani Ania- nasza nauczycielka od geografii, Ola, Marta, Wiktoria i ja. Następnie pojechaliśmy do Starej Huty i z niej pojechało 11 dzieci. Ruszyliśmy w stronę Gdańska. Wsiedliśmy do pociągu, jechaliśmy nim ok. 7,5 godziny. Wysiedliśmy w Krakowie. Na początku wycieczki do Krakowa poszliśmy na Rynek, a następnie na Wawel. Gdy byliśmy już na Wawelu dostaliśmy takie jakby małe telefoniki ze słuchawkami, które mówiły nam gdzie mamy iść. Doszliśmy na wieżę Zygmunta gdzie wisiał ogromny dzwon. Legenda glosi że, ,, Jeśli dotkniesz Dzwonu Zygmunta lewą dłonią i pomyślisz życzenie spełni się ono”. Niestety skończył się nam czas i musieliśmy już iść na dworzec. Wsiedliśmy do autobusu i jechaliśmy ponad 2 godziny. Gdy byliśmy już w Bukowinie Tatrzańskiej to rozpakowaliśmy się w naszych pokojach i następnie poszliśmy na obiadokolację. Pierwszym daniem była zupa pomidorowa, drugim bulwy z pieczenią i trzecim ciasto z herbatką. Wykąpaliśmy się i poszliśmy spać.
28 maj wtorek- pobudka była o godzinie 7.00. Wstałyśmy, ogarnęłyśmy się i na godzinę 8.00 mieliśmy śniadanie. O godzinie 9.00 czekał już na nas bus, który miał nas zawieść na początek szlaku, który prowadził na Rusinową Polanę. Gdy byliśmy już na miejscu ruszyliśmy na szlak. Po prawie dwóch godzinach byliśmy na miejscu, niestety ciągle padał deszcz i byliśmy mokrzy! Ale co tam z cukru nie jesteśmy! Następnie po stromych schodach weszliśmy na Gęsią Szyję. Na górze były przepiękne widoki. Gdy schodziliśmy w dół moje nogi tak się trzęsły… . Dalej poszliśmy szlakiem, który zaprowadził nas do kościoła Królowej Tatr. Następnie poszliśmy jeszcze kawałek i przyjechał po nas bus, który zawiózł nas do ośrodka. Na obiad mieliśmy zupę ogórkową z ryżem, tak z ryżem! Pierwszy raz jadłam, ale złe nie było. Na drugie danie był gulasz z pieczonymi bulwami, a na deser ciasto z truskawkami i oczywiście herbatka. Następnie poszliśmy odpocząć, a potem poszliśmy zwiedzać Bukowinę Tatrzańską. Na początku mieliśmy pójść na wystawę obrazów do Domu Ludowego Góralów, ale był zamknięty więc poszliśmy do kościoła. Po drodze pani kupiła nam lody, ja sobie wzięłam smak karmelowy, lody były przepyszne. Na majowe trafiliśmy akurat na bierzmowanie! Kandydaci byli ubrani w prawdziwe stroje góralskie. Dziewczyny miały przepiękne suknie w kwiaty! Następnie weszliśmy do kościoła i zaczęliśmy śpiewać litanię, i na tym polegało odmawianie nabożeństwa majowego. Wróciliśmy do ośrodka na kolację i poszliśmy spać.
29 maj środa- wstaliśmy o 7.00, poszłyśmy na śniadanie i ruszyliśmy busem do Morskiego Oka. Mieliśmy iść kawałek droga asfaltową, a potem szlakiem prowadzącym do Dolinę Pięciu Stawów. Gdy weszliśmy na szlak tak fajnie się szło, ale na szczęście spotkaliśmy takiego pana, który powiedział nam, że nie przejdziemy tym szlakiem gdyż zasypał śnieg i szlak jest zamknięty. Bardzo byliśmy smutni, ale no trudno…. Wróciliśmy się i poszliśmy nudnym asfaltem nad Morskie Oko. Niestety pogoda nam nie dopisała, ponieważ ciągle padał deszcz. Wróciliśmy do ośrodka na gorącą zupę, obiad i ciasto. Przebraliśmy się w brudne ubrania i poszliśmy na konie!!! Założyliśmy kaski, wsiedliśmy na konie i taki pan uczył nas jeździć. Najlepsze było to że pan nikogo nie prowadził tylko musieliśmy sami jeździć. Było nas 11 osób i 3 konie więc na końcu był jeden koń wolny i pani pozwoliła mi jechać drugi raz. Było bardzo bardzo fajnie. Zjedliśmy kolację, umyłyśmy się i poszłyśmy spać.
30 maj czwartek- Tego dnia pojechaliśmy do Zakopanego. Na początku poszliśmy do Wielkiej Krokwi. Następnie pojechaliśmy wyciągiem do góry. Niestety padało, ja miałam szare dresy i miałam je całe mokre! Następnie poszliśmy na cmentarz na Pęksowym Brzysku gdzie byli pochowani ważni ludzi np. Kornel Makuszyński. A następnie poszliśmy na Krupówki gdzie na kupowanie pamiątek mieliśmy tylko 16 minut! Ja zdążyłam kupić magnez i ciupagę. Wróciliśmy na obiad i był rosół, kurczak i bulwy a na deser ciasto rabarbarowe i herbatka. Odpoczęliśmy chwileczkę spakowaliśmy stroje kąpielowe i ręczniki i poszliśmy do term na 4,5 godziny! Najlepsze były zjeżdżalnie i gorące baseny. Te 4,5 godziny tak szybko minęły… Było bardzo fajnie! Tego wieczoru musieliśmy się już pakować, ponieważ rano musieliśmy wstać o piątej.
31 maj piątek- spakowani i przygotowani pojechaliśmy autobusem na dworzec. Z dworca pociągiem do Gdańska. Podróż była bardzo długa… w domu byliśmy około dwudziestej. Ta wycieczka była moją najlepszą! Nigdy jej nie zapomnę… tylko szkoda, że ciągle padało…
Weronika Grubba, klasa VII

27 maja o godzinie 03:30 rano był wyjazd do Bukowiny Tatrzańskiej jechaliśmy autobusem do Gdańska. Potem jechaliśmy pociągiem do Krakowa w wagonie byłam ja, Ola, Wera, Pani Ania i Marta.
Kiedy byliśmy już w Krakowie to zwiedzaliśmy Bramę Floriańską, Barbakan (widzieliśmy tylko z zewnątrz), potem szliśmy w stronę Rynku i słyszeliśmy jak gra trąbka z góry kościoła Mariackiego. Gdy skończyliśmy zwiedzać to przyjechał po nas autobus. Kiedy przyjechaliśmy na przystanek to szliśmy do naszego Ośrodka Jeździeckiego w Bukowinie Tatrzańskiej, a tam czekał na nas obiad, ciepła herbatka i ciasto. Jak wszyscy zjedliśmy i wypiliśmy to poszliśmy się myć i spać. Następnego dnia zjedliśmy śniadanie i o godzinie 09:00 przyjechał po nas bus i jechaliśmy na Głodówkę, z której był ładny widok na góry. Kiedy zrobiliśmy wszyscy zdjęcia to poszliśmy szlakami turystycznymi. Kolejnego dnia szliśmy trochę trudniejszymi szlakami, dlatego wzięliśmy ze sobą wodę gazowana lub niegazowaną i mogliśmy wziąć bułkę z serem lub kiełbasą. Gdy szliśmy szlakami to widzieliśmy góry, ale nie było za dobrze widać, choć zawsze coś prześwitywało, bo przeszkadzał nam deszcz. Kolejnego dnia szliśmy na jeszcze trudniejszy szlak i nad Morskie Oko i tam także padało. Mieliśmy ze sobą czekoladę, bułkę i wodę gazowaną lub niegazowaną. Kiedy wróciliśmy do Ośrodka to był obiad, ciasto i gorąca herbata. W ostatni dzień wycieczki byliśmy w Zakopanem i aquparku. Tam była bardzo ciepła woda i różne zjeżdżalnie o kolorach żółtych, niebieskich i czerwonych. Niektóre zjeżdżalnie były szybkie a także były takie, które były wolne, ale tez były dla małych dzieci, w środku w takiej jakby kształcie latarni. Kiedy już wyjeżdżaliśmy to wstaliśmy o piątej i jechaliśmy do domu.
Bardzo podobała mi się ta wycieczka.
Wiktoria Beker, klasa V