10.06.10 Czwartek
W czwartek o godzinie 4.25 przyjechał po nas na Głodnicę autobus. Jechaliśmy nim do Gdyni. Stamtąd pojechaliśmy pociągiem do Częstochowy. W pociągu były przedziały 8-osobowe. Ze mną w przedziale była Magda Klawikowska, Magda Wrońska, Julia, Agata, Paulina, Natalia, Dominika i Karolina.
Gdy wysiedliśmy w Częstochowie wzięliśmy swoje bagaże i poszliśmy na nocleg do domu Św. Kaspra. Bardzo ciężko się szło z bagażami. Gdy byliśmy na miejscu rozłożyliśmy bagaże i mieliśmy czas do 18.00 na to żeby odpocząć i wziąć prysznic. O 18.00 poszliśmy coś zjeść. Do wyboru był: żurek, pizza lub frytki z surówką. Ja zjadłam połowę pizzy, która była bardzo duża.
Następnie poszliśmy na Jasną Górę na mszę Św. Mieliśmy ubrane czarne czapki z kaszubskim gryfem. Przez te czapki zauważył nas brat zakonny, który wpuścił nas bardziej do przodu przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Po mszy poczekaliśmy 15 min. i zostaliśmy na Apelu Jasnogórskim. Następnie poszliśmy do miejsca, w którym spaliśmy. Tam umyliśmy się i poszliśmy spać.
11.06.10 Piątek
Następnego dnia rano wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie. Na śniadanie była bułka z serem i dżemem, oraz herbata. Gdy zjedliśmy poszliśmy się spakować i zanieśliśmy nasze bagaże do pokoju nr.100. Później poszliśmy zwiedzać Jasną Górę. Mieliśmy przejść 14 stacji. Pierwszą stacją była fontanna, na której były dwie tęcze. Drugą stacją był duży plac zabaw. Trzecią stacją była ruda żelaza. Czwartą stacją był pomnik kardynała Wyszyńskiego. Piątą stacją był skarbiec. Znajdowało się tam pełno złotej, srebrnej, bursztynowej biżuterii. Były również wielkie różańce, obrazy, szaty itp. Przy stacji szóstej poszliśmy na wieżę. Było tam dużo schodów. Wieża ta była wysoka. Siódmą stacją była Galeria Sztuki Społecznej. Osmą stacją była Sala Ojca Augustyna. Dziewiątą stacją była Sala Rycerska. Dziesiątą stacją były wały. Jako stacją jedenastą było zjedzenie zupy pomidorowej. Pani Halina powiedziała, że jeśli zjemy zupę, to pani nam kupi lody. Mogliśmy wybrać gałkowe lub włoskie, ja wybrałam gałkowe o smaku kokosowym. Następnie poszliśmy kupić pamiątki. Stacją dwunastą była ciężka droga do Łutowca. Była ona ciężka, ponieważ szliśmy z bagażami. Stacją trzynastą była bajkowa szkoła. w niej spaliśmy do wtorku. W pokoju były wszystkie dziewczyny czyli :ja, Agata, Karolina, Magda Klawikowska, Magda Wrońska, Natalia, Dominika Paulina i Julia. W pokojach były łóżka normalne lub dwupiętrowe. Dominika i ja spałyśmy na jednym łóżku ja na górze, a ona na dole. Stacją czternastą były skałki. Obok naszego schroniska były dwie duże skały na, które wchodziliśmy. Gdy przyszliśmy do schroniska umyliśmy się i poszliśmy spać.
12.06.10 Sobota
Tego dnia obudziłam się o 5.30. O 7.00 wstałam i ubrałam się. O 8.00 było śniadanie. Na śniadanie mogliśmy zjeść bułkę lub płatki z mlekiem.
Po śniadaniu poszliśmy na skałki, a następnie do ruin zamków. Pierwszy zamek, który zobaczyliśmy nazywał się Mirów. Przy zamku była tablica z jego opisem. Zwiedziliśmy zamek na zewnątrz(nie mogliśmy wchodzić do środka, ponieważ był zamknięty) i poszliśmy dalej. Później zobaczyliśmy ludzi, którzy się wspinali po skałach. Następny zamek, który zobaczyliśmy nazywał się Bobolice. Robotnicy go odnawiali. Tam odpoczęliśmy i zjedliśmy drugie śniadanie. Na tablicy informacyjnej było napisane, że w czwartki od godziny 19.30 do 24.00 ukazuje się Biała Dama. Niestety nie mogliśmy jej zobaczyć. ponieważ byliśmy tam od piątku do wtorku. Następnie poszliśmy niebieskim szlakiem w stronę schroniska. Szliśmy przez las był w nim pełno połamanych gałęzi przez, które musieliśmy przechodzić. Gubiliśmy szlak i czasami musieliśmy się cofać. To była okropna wędrówka. Na dodatek jeszcze latało pełno komarów W końcu wyszliśmy na ulicę. Następnie szliśmy ścieżką i zobaczyliśmy szkołę, bardzo się wtedy ucieszyłam.
Weszliśmy do szkoły odpoczęliśmy i wzięliśmy prysznic. Potem zjedliśmy na pierwsze danie zupę, a na drugie pierogi z masłem i cukrem. Po obiedzie mieliśmy czas wolny. Pisaliśmy dziennik, rysowaliśmy zamki, które zobaczyliśmy i śpiewaliśmy z panią Halą piosenki. Później zrobiliśmy ognisko i piekliśmy kiełbaski. Na kolację ja, Agata i Kamil mieliśmy dyżur. Agata z Kamilem poszli w łazience umyć podłogi, a ja pozmywałam naczynia. Gdy skończyliśmy poszliśmy się umyć i spać.
13.06.10 Niedziela
Następnego dnia wstałam o godzinie 7.00. O 8.00 na śniadanie były płatki z mlekiem i kanapki. Później posprzątaliśmy nasze pokoje.
O 9.30 wyszliśmy do kościoła. Msza była o 10.15. Kościół ten był bardzo mały i ludzi też było mało. Miał on ponad 700 lat. Po mszy Św. zjedliśmy drugie śniadanie poszliśmy do sklepu.
Potem czekaliśmy na autobus. Autobus ten był bardzo mały i bardziej przypominał bus niż autobus. Pojechaliśmy nim do Żarek. Tam chodziliśmy niebieskim szlakiem. Zobaczyliśmy zamek, który się nazywał Przywodziszowice. Jeżeli ktoś chciał mógł się wspinać po skałach, z których był on zbudowany. Odpoczęliśmy i poszliśmy dalej niebieskim szlakiem. Pani powiedziała, że ten szlak będzie gorszy niż poprzedni, ale okazało się, że był lepszy, ponieważ tam były ścieżki i nie było tyle połamanych gałęzi jak poprzednio.
Gdy doszliśmy do szkoły zjedliśmy obiad. Na obiad była pyszna zupa dyniowo-szpinakowa z koperkiem. Na drugie danie były gołąbki. Następnie poszliśmy rysować zamki. Później mieliśmy pójść na skałki. Magda Klawikowska i ja zostałyśmy. Wzięłyśmy prysznic i rysowałyśmy zamki. Potem przyszła reszta naszej grupy i poszliśmy do sklepu. Gdy wróciliśmy śpiewaliśmy z panią Halą piosenki. Następnie kto chciał mógł iść na następne skałki. Magda Klawikowska, Natalia, Karolina i ja zostałyśmy. Gdy wszyscy przyszli umyliśmy się i poszliśmy spać.
14.06.10 Poniedziałek
W ten dzień wstałam o 7.30 i w ogóle nie chciało mi się wstawać. Potem zjedliśmy śniadanie. O 9.00 wyszliśmy na wycieczkę z panem Darkiem (był to pan, który kierował schroniskiem). Weszliśmy do jaskini piętrowej do przedsionka. Wchodziliśmy po dwie osoby. W przedsionku czekał na nas pan Darek, który opowiadał nam o tej jaskini. Było tam pełno wielkich i obrzydliwych jadowitych pająków. Mieszkańcami tej jaskini były, również nietoperze, ale one spały. Gdy wyszłam z niej była wielka ulewa. Szliśmy w niej do schroniska. Wszyscy mieli w butach pełno wody i także wszyscy byli mokrzy.
Gdy przyszliśmy do schroniska przebraliśmy się w suche ubrania i śpiewaliśmy z panią Halą piosenki. Potem mieliśmy czas na rysowanie zamków, pisanie dzienników i pisanie legendy. Około 13.30 był obiad. Na obiad był makaron i klopsiki z surówką. Po obiedzie mieliśmy znowu czas wolny na spanie. Niestety długo nie spaliśmy, ponieważ do schroniska przyszła grupa z gimnazjum i zrobiło się głośno.
O 15.30 przyjechał po nas bus. Pojechaliśmy nim do zamku, który się nazywał Morsko. Zwiedziliśmy go i pojechaliśmy do grodu na górze Birów. Był tam przewodnik, który nam opowiadał o tym grodzie. Potem pojechaliśmy do wielkiej ruiny zamku, który się nazywał Ogrodzieniec. W przeszłości był on bardzo wielki. Był on jedynym zamkiem, który mogliśmy zwiedzić wewnątrz. W tym zamku był nagrywany film pt.”Zemsta”. W nocy chodzi tam duch czarnego psa. Słychać jego kroki i łańcuch. Z wszystkich zamków, które zobaczyliśmy ten podobał mi się najbardziej. Następnie poszliśmy do pizzerii. Mogliśmy wybrać co chcieliśmy zjeść. Dominika, Magda Klawikowska, Julia i ja zjadłyśmy jedną pizze podzieloną na cztery części. Każdy z nas dostał butelkę coca-coli lub fanty. Potem pojechaliśmy do schroniska. Tam czytaliśmy legendy, które pisaliśmy o wybranym zamku. Była, również wystawa zamków, które rysowaliśmy. Tego dnia mieliśmy wyjątkowo ciszę nocną o 23.00.(w poprzednie dni mieliśmy ciszę nocną o 22.00). Więc poszliśmy o tej godzinie spać.
15.06.10 Wtorek
Tego dnia wszyscy wstali o 5.00. Dyżur na śniadanie miałam ja Magda Klawikowska i Mateusz. Po śniadaniu poszliśmy się spakować.
O 6.30 przyjechał po nas ten sam bus, którym jechaliśmy do grodu i zamków. Wysiedliśmy w Myszkowie. Czekaliśmy tam na kolejkę, która miała nas zawieźć do Częstochowy. Było tam dużo ludzi. Gdy wysiedliśmy w Częstochowie wsiedliśmy do pociągu, który jechał do Gdyni. Tam spaliśmy, jedliśmy, rozmawialiśmy itp. Pani Hala grała na gitarze, a my śpiewaliśmy z nią piosenki. Przez to, że nas pociąg się spóźnił nie zdążyliśmy na autobus. Więc wysiadając w Gdyni wsiedliśmy do kolejki, którą jechaliśmy do Wejherowa. Tam czekali na nas niektórzy rodzice, którzy zabrali nas do domu. Po panią Halinę, Agatę, Dominikę, Piotra i mnie przyjechał pan Witek. W domu byłam około godziny 21.00.
Wycieczka ta bardzo mi się podobała. Była bardzo ciekawa. Mogliśmy się wiele nauczyć z historii, przyrody i nie tylko. Nauczyłam się też, że lepiej chodzić gdy jest upał i są komary niż gdy jest ulewa. Najbardziej nie podobało mi się chodzenie z bagażami oraz ulewa, w której musieliśmy iść.
Patrycja Zaborowska kl. VI
Najnowsze komentarze