Miało być tak:
Cel i założenia programowe wycieczki:
Poznawanie Polski ze szczególnym uwzględnieniem Bieszczad, wędrówki połoninami, zdobywanie szczytów, poznanie dziedzictwa kultury materialnej Bieszczad (skansen w Sanoku), polskiej myśli technicznej (zapora w Solinie), różnorodności religijnej (cerkwie, kirkuty, bożnice …), zwiedzanie i poznawanie historii galicyjskich miasteczek (Lesko, Przemyśl), praktyczna nauka geografii, nabywanie sprawności fizycznej, integracja…
Termin: 4-8 października 2021 r. ,
Uczestnicy: Klasy VII-VIII z Głodnicy i Starej Huty,
Liczba uczestników: 14
Było trochę inaczej.
Relacje uczniów:
Pewnego dnia, a dokładniej 4 października, wyruszyliśmy na wycieczkę w Bieszczady z dwoma nauczycielkami i czternastoma uczniami z Głodnicy klas 7-8 oraz uczniami ze Starej Huty. Zaczęliśmy od wejścia do busa przy szkole i odjechania po resztę osób ze Starej Huty. Jechaliśmy busem do Gdańska a później 10 godzin pociągiem na Przemyśl. Droga była bardzo ciekawe i piękne widoki niektórzy uczniowie grali na gitarach i śpiewali. Trasa na Przemyśl minęła sprawnie i szybko bez problemu, jedynie z pół godzinnym opóźnieniem. Następnie kiedy po 10 godzinnej drodze dotarliśmy do Przemyśla weszliśmy do busa i wyruszyliśmy do Ustrzyk Górnych, byliśmy już bardzo zmęczeni, bo droga bardzo nas wykończyła, po dotarciu na miejsce wzięliśmy bagaże i poszliśmy do hotelu się rozpakować umyć i spać. Kolejny dzień zaczęliśmy od śniadania i najedzeni z zapasami na drogę pojechaliśmy w góry busem, a potem wyszliśmy w 5 godzinną podróż na pierwszy szczyt Połoninę Caryńską, szliśmy dosyć długo, ponieważ była to trudna trasa, ale co jakiś czas były przerwy (w jednym miejscu zjedliśmy drugie śniadanie) i daliśmy radę. Krajobrazy jakie widzieliśmy były niepowtarzalne i cudowne. Po kilkugodzinnym zejściu wróciliśmy do hotelu na obiad składający się z dwóch dań, najpierw zupa, a później ziemniaki z mięsem, wszystko było pyszne. Od razu po skończeniu posiłków poszliśmy się umyć, chwilę porozmawialiśmy, pograliśmy na gitarach i później poszliśmy spać, aby z radością powitać następny dzień. Środę tak jak każdy dzień zaczęliśmy od śniadania i również busem podjechaliśmy, a potem wyszliśmy na Bukowe Berdo. Ta trasa była o wiele dłuższa, ale wejście łatwiejsze widoki również były nieziemskie, bo nie widzimy ich na co dzień. Tutaj również były chwilowe przerwy i śniadanie. Osoby które miały siłę poszły na najwyższy szczyt czyli Tarnicę. Wędrówka co nieco była wyczerpująca, ale nagrodą były widoki i krajobrazy. Wróciliśmy około godziny 17-ej do hotelu na kolację. Od razu potem pogadaliśmy sobie, później umyliśmy się i o dwudziestej drugiej mieliśmy iść spać, ale kilka osób się źle poczuło i później coraz więcej. Pani Halina stwierdziła, że trzeba zadzwonić po pogotowie, ponieważ była już godzina trzecia trzydzieści i nikt nie spał, a osób które się źle czuły i wymiotowały przybywało. Po 30 minutach przyjechało pogotowie i ratownicy zaczęli badać osoby chore. Medycy zabrali 10 osób do pokoju nauczycielek, aby podłączyć wszystkich do kroplówek i obserwować stan zdrowia. Wszystko trwało jakąś godzinę około godziny piątej przyjechały dwie karetki, straże pożarne oraz GOPR. Wszystkich dziesięć osób zabrali do szpitala, a cztery osoby, a w tym ja, Basia, Arek i Tadzio zostaliśmy, ponieważ nie złapaliśmy choroby, gdy osoby chore odjechały w drogę do szpitala z nauczycielką, bo musiał być opiekun my poszliśmy spać. Wstaliśmy rano ubraliśmy się i poszliśmy na śniadanie . Po zjedzeniu posiłku wróciliśmy na górę, aby spakować osoby w szpitalu. Zanieśliśmy ich bagaże na ławkę, a tam kierowca pakował je do busa. Kiedy skończyliśmy pakować i znosić wyruszyliśmy o dziesiątej odwiedzić osoby w szpitalu. Niestety uczniów rozwieźli do dwóch szpitali, jednego w Ustrzykach Dolnych i drugiego w Lesku. Nasza pani przywiozła jednej jak i drugiej grupie jedzenie i picie lecz musiała zostać z grupą, z którą nie było opiekuna na badaniach, a my zostaliśmy z kierowcą w busie. Pojechaliśmy na parking i czekaliśmy aż wypiszą obie grupy ze szpitala. Pochodziliśmy po parkingu, posiedzieliśmy, pogadaliśmy i tak nam jakoś minęło ponad cztery godziny. Minęła chwila i kierujący dostał telefon o odebraniu wszystkich ze szpitala. Najpierw pojechaliśmy po grupę z Leska, a później po resztę z Ustrzyk Dolnych. Odebraliśmy i wyruszyliśmy do Schroniska Młodzieżowego w Przemyślu, a tam wyszliśmy, wzięliśmy bagaże i poszliśmy na kolacje. Po zjedzeniu poszliśmy poszukać peronu, a później do sklepu, aby kupić jedzenie na jutrzejszą podróż pociągiem. Gdy wróciliśmy wszyscy spali, więc się ogarnęliśmy się i też poszliśmy spać. Kolejnego dnia poszliśmy na peron i o godzinie ósmej weszliśmy w pociąg i wyruszyliśmy do Gdańska. Po dotarciu na miejsce weszliśmy w busa o osiemnastej i po 20-ej byliśmy przy szkole.
Ta wycieczka bardzo mi się podobała. Atrakcje muszą być, tym razem było ich sporo, było ciekawie i pięknie, choć chwilami strasznie, a widoki cudowne.
Wiktoria Beker, klasa 8
Najnowsze komentarze