Warsztaty rękodzielnicze sztuki ludowej zorganizowane przez O/Gdańsk ZK-P w dniach 2-4 .10.2009 roku w Gdańsku
Dominika Labuda, kl. IV:
Dzień pierwszy
W piątek 2 października o godzinie 15.00 czekaliśmy na Głodnicy, bo nyska miała nas zawieść na warsztaty rękodzielnicze. Po drodze zatrzymaliśmy się w Starej Hucie i zabraliśmy stamtąd resztę uczniów. Kiedy dojechaliśmy do Gdańska to wybraliśmy klucze do pokoi i się do nich wprowadziliśmy. Później poszliśmy do sali konferencyjnej i jedna pani pokazywała nam zdjęcia, następnie poszliśmy na pyszną obiadokolacje, a później wróciliśmy jeszcze do sali konferencyjnej i wybraliśmy co chcemy robić przez trzy dni. Większość osób poszła wraz ze mną na malowanie na szkle. Potem zaczęliśmy szkicować na kartkach, następnie poszliśmy do Castoramy i do McDonalda. Była tam taka fajna zjeżdżalnia, na której przez długi czas zjeżdżaliśmy. Potem wróciliśmy i poszliśmy spać.
Dzień drugi
Godzina 7.00, o tej godz mniej więcej się obudziliśmy [chyba], ubraliśmy się i poszliśmy na śniadanie, a potem poszliśmy na zajęcia Następnie na obiad, później znowu na zajęcia, a gdy już skończyliśmy to poszliśmy na haftowanie. Kiedy skończyliśmy to przygotowaliśmy się i poszliśmy do McDonalda. Kiedy wróciliśmy do domu noclegowego to poszliśmy na ognisko i śpiewaliśmy różne piosenki. Potem poszliśmy spać.
Dzień trzeci
Kiedy się obudziliśmy to mieliśmy iść na śniadanie, a potem do kościoła i na statek, którym popłynęliśmy na Westerplatte. Później spacerowaliśmy, następnie poszliśmy na zajęcia, na końcu wzięliśmy swoje torby i pojechaliśmy do domu. To była super wycieczka!
Piotr Labuda, kl V:
Pierwszy dzień
Drugiego października wyjechaliśmy w piątek z panem Witkiem do Gdańska. Przyjechaliśmy do Gdańska, weszliśmy do pokoju, rozpakowaliśmy rzeczy. Potem pościeliliśmy łóżka, później było zebranie w sali konferencyjnej. Były tam różne panie i panowie i tłumaczyli nam jak robi się: koszyki, rzeźby, hafty, malowanie. Od razu pierwszego dnia po ja z moim kolegą Mateuszem szliśmy na rzeźbiarstwo. Pan nam zrobił ptaszki, a my tylko je wyszlifowaliśmy. Później czekała obiadokolacja, po niej pani Halina powiedziała, że idziemy na spacer i poszliśmy do Castoramy, McDonalda, a potem wracaliśmy do pokoi, poszliśmy się umyć i spać .
Drugi dzień
Rano było śniadanie. Ja poszedłem na koszyki, nie było zbyt łatwo, potem skończyłem koszyk i wtedy dokończyłem malować ptaszka. Po obiedzie poszedłem zobaczyć jak idzie haftowanie, ale pani Halina powiedziała, że mam czytać książkę z Mateuszem. Potem mogliśmy iść na boisko i wtedy była kolacja.
Trzeci dzień
Rano było śniadanie i od razu po śniadaniu poszliśmy do kościoła i po kościele był rejs statkiem. Płynęliśmy koło Westerplatte, po rejsie jechaliśmy na obiad i po obiedzie była wystawa naszych prac.
Agata Rybandt, klasa V
PIERWSZY DZIEŃ
2 października w piątek pojechaliśmy do Gdańska, gdy już byliśmy na miejscu, w schronisku dostaliśmy klucze lub karty do pokoi. Pokoje były tam czteroosobowe. Poszliśmy do naszych pokoi, rozpakowaliśmy się, a później poszliśmy do sali konferencyjnej, w której odbywało się spotkanie organizacyjne. Potem poszliśmy na obiadokolacje, a później poszliśmy na zajęcia, które wybraliśmy. Ja wybrałam malarstwo na szkle. Później poszliśmy do McDonalda. Była tam fajna zjeżdżalnia i kupiłam sobie szejka.
DRUGI DZIEŃ
Rano o godzinie 8.00 było śniadanie, po śniadaniu dokańczaliśmy swoje prace. Zrobiliśmy sobie przerwę i zjedliśmy obiad, potem wróciliśmy do swoich zajęć. Później było ognisko, a my poszliśmy do McDonalda. Potem poszliśmy spać.
TRZECI DZIEŃ
Śniadanie było o 7.30, następnie spakowaliśmy się i pojechaliśmy autobusem do kościoła pod wezwaniem Św. Mikołaja, potem pojechaliśmy na statek Elżbieta, płynęliśmy mijając Westerplatte. Bardzo mi się podobało. Później pojechaliśmy na obiad, po obiedzie poszliśmy na salę konferencyjną i była wystawa naszych prac. Byłam na warsztatach drugi raz. Bardzo mi się podobało.
Patrycja Zaborowska, kl. 6:
W piątek 2 października o godzinie 15.00 wyjechaliśmy z panem Witkiem do Gdańska. Nocowaliśmy w schronisku. Pokoje były tam 4-osobowe. Rozpakowaliśmy się i poszliśmy na salę konferencyjną. Na sali trzeba było wybrać co chcieliśmy robić przez trzy dni. Do wyboru było: malarstwo na szkle, haftowanie, rzeźba i plecenie koszyków. Ja poszłam na malowanie na szkle, a gdy skończyłam to poszłam na haftowanie.
Na sali konferencyjnej instruktorzy opowiadali o tych dziedzinach sztuki. Potem poszliśmy na obiadokolację. Potem wykonywaliśmy swoje prace. Wieczorem kto chciał szedł z panią Haliną na zjeżdżalnie obok McDonalda i do Castoramy. Gdy skończyliśmy zjeżdżać poszliśmy i kupiliśmy co chcieliśmy, ja kupiłam szejka czekoladowego. Wieczorem umyliśmy się i poszliśmy spać.
O godzinie 8.00, każdy poszedł na śniadanie. Po śniadaniu dokańczaliśmy swoje prace. Gdy już skończyłam malarstwo na szkle zostawiłam je żeby wyschło i poszłam na haftowanie, które nie było łatwe, bo haftowałam pierwszy raz. O 14.00 był obiad. Potem dalej wykonywaliśmy swoje prace. Około 17.00 poszliśmy na zjeżdżalnie. Gdy przyszliśmy było ognisko i śpiewaliśmy. Po ognisku poszliśmy do swoich pokoi, a potem spać.
W niedzielę o godzinie 7.30 było śniadanie. Po śniadaniu się spakowaliśmy i pojechaliśmy do kościoła na mszę św. Następnie mieliśmy rejs statkiem i płynęliśmy mijając Westerplatte. Płynęliśmy 1,5 godziny. Na dole w statku było pomieszczenie ogrzewane, więc gdy było komuś zimno mógł tam iść. Na statku było bardzo fajnie. Gdy skończyliśmy płynąc to pojechaliśmy na obiad do schroniska. Później była wystawa naszych prac w sali konferencyjnej. Następnie pojechaliśmy nyską do domu. Wycieczka była bardzo fajna!
Magdalena Wrońska, kl. V:
W piątek 2 października o godz 15:00 wyjechaliśmy z panem Witkiem do Gdańska.
Potem przejechaliśmy do schroniska młodzieżowego. Poszliśmy do swoich pokojów, pokoje były 4-osobowe. Później było zebranie w sali konferencyjnej. Każdy miał sobie wybrać jakieś zajęcie, ja akurat wybrałam na początku malowanie na szkle, bo to się fajnie maluje i było tak w ogóle fajnie. Następnego dnia wstałam około 7:35, potem było śniadanie i były zajęcia. Jak ja skończyłam malować na szkle to poszłam do pana, który rzeźbił, ten pan wyrzeźbił mi małego ptaszka. Potem poszłam haftować. Wieczorem poszliśmy do Castoramy i do McDonalda, była tam taka fajna zjeżdżalnia i mogliśmy na niej przez długi czas zjeżdżać. Następnie wróciliśmy do schroniska i poszłam się wykąpać się i poszłam spać.
W niedzielę rano wstaliśmy o godz 7:00, ubraliśmy się i poszliśmy na śniadanie, było o 8:00. Zaraz po śniadaniu pojechaliśmy do kościoła Św. Mikołaja. Po kościele pojechaliśmy statkiem, który się nazywał ,,Elżbieta”, przejechaliśmy obok Westerplatte. Wróciliśmy do schroniska i mieliśmy prezentację wszystkich prac. Następnie wróciliśmy do swoich pokoi i mieliśmy się spakować. Około godz 15:00 wyjechaliśmy ze schroniska do swoich domów.
Najnowsze komentarze