Berlin zdobyty!

8 października 2017

Zdobyliśmy Berlin!
Plan był taki: 5.10- przejazd polskim busem do Berlina, zakwaterowanie w Ballhaus Hostel w dzielnicy Mitte. Podczas pobytu w Berlinie zwiedzanie: Alexanderplatz, Mur Berliński i East Side Gallery, Pergamonmuseum, Brama Brandenburska, Pomnik Historii Żydów, Katedra Berlińska, Bundestag, Marienkirche… Wieczorem 7.10 wyjazd z Berlina, jazda nocna i poranny przyjazd do Gdańska.
A było tak:

(Dzień I)
Wstałam o godzinie 04.45 ponieważ na przystanku na Głodnicy musieliśmy być 05.15. Z Głodnicy jechała Nikola, Ola, pani Halina, Krzyś, i ja, a ze Starej Huty Martyna, pani Lucyna, Kuba, Dawid, Szymon, Tadzik, Szymon i Mateusz. Autobusem jechaliśmy do Gdańska i przesiedliśmy się do polskiego busu który jechał przez Toruń, Poznań i do Berlina. Jechaliśmy około 9 godzin. Większość nas podczas jazdy czytała książki lub grało na telefonach. Na miejscu byliśmy gdzieś o 16.00. Pani kupiła bilety na metro i jechaliśmy chyba 5 stacji. W Berlinie była awaria prądu przez wiatr i dlatego nie mogliśmy jechać pod sam hostel „Ballhaus”, dlatego musieliśmy iść gdzieś 2 km z ciężkimi bagażami! Mogliśmy sobie wybrać łóżka, ale ci co najwięcej czytali weszli pierwsi. Byliśmy tak zmęczeni, że już nigdzie tego dnia nie poszliśmy. Zjedliśmy kolację, usiedliśmy w okręgu i po kolei opowiadaliśmy co się nam najbardziej podobało oraz co nie.
(Dzień II)
Wstałam o godzinie 7.00 ubrałam się i poszłam do kuchni, ponieważ Ola, Nikola i ja miałyśmy dyżur, czyli robiłyśmy kanapki itp. Rano poszliśmy do Pergamonmuseum, gdzie dostaliśmy słuchawki oraz taki jakby telefon, ponieważ nie rozumieliśmy języka niemieckiego. Bardzo mi się to podobało ponieważ gdy był obraz lub obok niego była taka tabliczka z numerem np. 391 musieliśmy go wpisać na ten niby telefon i słuchaliśmy opowiadania związanego z danym obiektem. W Muzeum byliśmy około 2 godziny. Po obejrzeniu wspaniałego muzeum poszliśmy do katedry berlińskiej gdzie chcieliśmy wejść, ale niestety była płatna, więc pani mówiła, że przyjdziemy tu jutro na mszę świętą. Po zobaczeniu katedry zewnątrz poszliśmy do „Sea Life” gdzie było mnóstwo rybek, ośmiornic, płaszczek, a nawet rekinów! Gdy oglądaliśmy rybki był tam taki labirynt gdzie były lustra i nie mogliśmy wyjść. Gdy byliśmy na Alexanderplatz rozdzieliliśmy się i poszliśmy oglądać pamiątki. Ja kupiłam babci magnez z napisem BERLIN! W drodze powrotnej do hostelu skakaliśmy na trampolinach w chodniku, które bardzo mi się podobały ponieważ wyglądaliśmy jak skaczące żaby! Gdy wróciliśmy na obiad do hostelu jedliśmy zupki chińskie, odpoczęliśmy w naszych pokojach i wieczorem poszliśmy na festiwal światła na Bramie Brandenburskiej. Na tym obiekcie pojawiały się różne ludziki, plamy, napisy i tęcze, to było przepiękne i niesamowite! Do hostelu wróciliśmy około 21.30.
(Dzień III)
Gdy rano wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie mieliśmy zaplanowane zwiedzanie kopuły Bundestagu! Gdy byliśmy na miejscu musieliśmy przejść przez takie bramki jak są gdy wchodzi się do samolotu. Jak byliśmy już w środku to szło się takim chodnikiem prosto na sam szczyt. Gdy byłam na szczycie to czułam jak jesteśmy wysoko. Następnie poszliśmy na zewnątrz żeby zobaczyć kopułę zewnątrz. Bardzo mi się podobała ponieważ była cała ze szkła, a w środku pośrodku było pełno luster. Następnie zebraliśmy się do wspólnego zdjęcia i poszliśmy wzdłuż Muru Berlińskiego, na którym były same malunki! Każdy wybrał swój ulubiony rysunek i miał z nim zdjęcie. Byliśmy głodni więc poszliśmy do galerii gdzie zjedliśmy berlińskie kiełbaski, do tego frytki oraz wybrany napój. Mieliśmy długą drogę przed nami więc pojechaliśmy pociągiem. Gdy dotarliśmy na miejsce do naszego hostelu to zjedliśmy zupki chińskie i poszliśmy na dworzec autobusowy gdzie czekaliśmy na polski bus. Weszliśmy do busa, gdzie z Nikolą i Olą mieliśmy całe ostatnie miejsca dla siebie, i dlatego fajnie nam się spało!
W Gdańsku byliśmy około godziny 5:30, wtedy przyjechał nasz autobus, który zawiózł nas prosto na Głodnicę. W domu byłam o 7:30. Ta wycieczka był niesamowicie ciekawa.
Weronika Grubba, klasa VI

Jechaliśmy 7 godzin i dotarliśmy do Berlina wieczorem. Od szkoły jechaliśmy szkolnym autobusem, a od Gdańska Polskim Busem. W Berlinie było bardzo ciekawie i chciałbym jeszcze raz tam jechać. Najbardziej podobała mi się katedra. Pierwszego dnia planowaliśmy coś pozwiedzać, ale dojechaliśmy za późno. Więc poszliśmy spać, a następnego dnia szliśmy do muzeum pergamońskiego potem szliśmy do katedry, ale uznaliśmy, że pójdziemy tam na mszę. Potem był Sea Life ( dom wodny ) gdzie był labirynt luster :), następnie słuchaliśmy organów w kościele mariackim. Później szliśmy na Aleksanderplatz, gdzie skakaliśmy na trampolinach, które były zrobione w ziemi. Potem poszliśmy do hostelu na obiad. Wieczorem szliśmy do bramy brandenburskiej na festiwal światła, następnie poszliśmy się myć i spać. Następnego dnia szliśmy do kopuły Bundestag, a potem szliśmy na msze świętą. Po mszy szliśmy do pomnika mordowanych żydów, a następnie szliśmy do małej knajpki, gdzie pani kupiła nam gorącą czekoladę. Gdy się rozgrzaliśmy szliśmy obejrzeć namalowane obrazy na Murze Berlińskim czyli East Side Gallery, gdzie każdy zrobił sobie jedno zdjęcie. Potem szliśmy na obiad (kiełbaski z frytkami i napój). Potem mieliśmy naukę języka niemieckiego w hostelu. Wieczorem wsiedliśmy do autobusu i wróciliśmy do domu.
Krzysztof Klejsa, klasa V

5 października 2017 r. pojechaliśmy na wycieczkę do Berlina. W czwartek rano wstałam o godz. 4:30. Po ubraniu się, zjedzeniu śniadania z Krzysiem i mamą pojechaliśmy na Głodnicę na przystanek. Tam czekała już pani Halina, Nikola i Weronika. Czekaliśmy na autobus i okazało się, że przyjechał 10 minut później. Potem o 5:40 wyjechaliśmy autobusem szkolnym do Starej Huty po panią Lucynę, Martynę, Kubę, Dawida, Tadzia, Szymona, drugiego Szymona i Mateusza. Następnie pojechaliśmy do Gdańska na dworzec autobusowy. Polskim Busem wyjechaliśmy o godz. 7:30. Jechaliśmy autobusem przez Poznań i Toruń. Około 16 wyszliśmy z autobusu. Po zabraniu bagażu poszliśmy na metro. Potwornie wiało! Jak weszliśmy do metra to był straszny tłok. Było pełno ludzi. Byliśmy dosłownie ściskani! Okazało się późnej, że z powodu wichury była awaria komunikacji i dlatego potworzyły się takie korki i tłoki.Więc jak wyszliśmy z tego metra to postanowiliśmy, że te ostatnie 2 km. pójdziemy do hostelu sami. Hostel nazywał się: BallHaus Hostel. Mieliśmy pokoje na najwyższym pietrze. Pani Halina z Szymonem i Tadziem mieli jeden pokój, a reszta drugi. Głodnica miała z jednej strony łóżka, a Stara Huta z panią Lucyną po drugiej stronie pokoju. Po tym dniu wrażeń umyliśmy się i poszliśmy spać.
W piątek, drugiego dnia wycieczki rano Nikola, Weronika i ja przygotowałyśmy kanapki na śniadanie. Po śniadaniu poszliśmy do Muzeum Pergamońskiego. Długo czekaliśmy aż nas wpuszczą, ponieważ była długa kolejka. Było tam nawet fajnie. Na pierwszym piętrze były różne mury i odlewy ze wzorami, które były na skałach. Był tam nawet odlew basenu! Na drugim piętrze były takie różne wazony, dywany, biżuteria itp. Po zwiedzeniu muzeum widzieliśmy,że jest jeszcze dłuższa kolejka. Poszliśmy do Katedry Berlińskiej. Chcieliśmy wejść do środka, ale niestety był wstęp płatny. Więc pani powiedziała, że pójdziemy następnego dnia na 12:00 na mszę. Po obejrzeniu katedry z zewnątrz poszliśmy do „Sea Live” – wystawa Wodne życie. Były tam różne akwaria, w których pływały różne rybki. Były tam też śmieszne płaszczki, które jak pływały to jakby buzią do szkła i wyglądało to tak jakby uśmiechały się do nas! Było to naprawdę super!!! Na końcu był taki niesamowity labirynt! Znaczy się wyglądało to jak labirynt, a tak naprawdę było to takie małe pomieszczenie z wieloma lustrami. Były one wszędzie! Jak szliśmy to szukaliśmy siebie prawdziwych, bo nie wiadomo było gdzie się jest. Było nas pełno! Kilka razy uderzyłam się 'w siebie’. A tak naprawdę było to lustro! Gdy z tego wyszliśmy chcieliśmy jechać windą w takim wielkim pojemniku, gdzie było pełno ryb, ale niestety nie poszliśmy tam, bo kosztowało to aż 17 euro. Gdy z tego wyszliśmy poszliśmy do ich Kościoła Mariackiego – po niemiecku Marienkirche. Był tam koncert organowy. Po koncercie przyszliśmy na Alexanderplatz. Było tam dużo straganów. Pochodziliśmy pół godziny, coś kupiliśmy i poszliśmy do hostelu ma kolację. Wieczorem gdy było już ciemno znowu byliśmy przy Bramie Brandenburskiej na festiwalu światła. Na bramie pokazywali różne wzorki wyświetlane z takiego specjalnego dużego wyświetlacza.
Ostatniego dnia, w sobotę rano po spakowaniu się poszliśmy na kopułę Bundestagu. Najpierw na kopułę jechaliśmy do góry windą i można było tam oglądać panoramę Berlina, ale poszliśmy też do góry gdzie było jeszcze wyżej. Później poszliśmy na 12:00 na mszę do Katedry, w której byliśmy poprzedniego dnia. Msza była bardzo krótka, a do tego prowadziła ją jakaś pani w czarnej sutannie. Po mszy zjedliśmy obiad w galerii handlowej w takim małym barze. Mieliśmy kiełbaski z frytkami. To jest przysmak Niemców. Następnie oglądaliśmy stary mur z obrazami, który nazywał się East Side Gallery. Na koniec wróciliśmy do hostelu, mieliśmy tam naukę niemieckiego, a później poszliśmy na dworzec autobusowy. Czekaliśmy tam godzinę, a wtedy pojechaliśmy do domu. Nikola, Wera i ja siedziałyśmy całkiem na końcu, miałyśmy 5 siedzeń, więc mogłyśmy się położyć i wtedy spać. Rano z Gdańska dojechaliśmy do Linii, a stamtąd wziął nas tata do domu.
Ta wycieczka podobała mi się, a najlepsza była chyba kopuła.
Aleksandra Klejsa, klasa VI