Wycieczka do Torunia

24 czerwca 2011

Sprawozdanie Dominiki z wycieczki do Torunia
Dnia 8 czerwca 2011 roku o godzinie 6.00 starsi uczniowie z Głodnicy zebrali się na przystanku. Na początku naszej wspaniałej wycieczki weszliśmy do busu, który następnie pojechał do Starej Huty po resztę uczniów. Kiedy już wszyscy znajdowali się w autokarze wyruszyliśmy w naszą podróż. W czasie drogi był jeden przystanek, a mianowicie na stacji benzynowej. Następnie znaleźliśmy się przejazdem w Chełmnie. Widzieliśmy stary kościół, był on piękny. W tym świętym miejscu były relikwie Świętego Walentego. Gdy weszliśmy do kościoła zwiedzaliśmy go, a następnie modliliśmy się do Walentego o dobrą miłość. Następnie po wyjściu z kościoła poszliśmy na rynek do ratusza. Na tym słynnym miejscu była miara, którą mierzyło się długość dłoni aż po łokcie. Nie zabawiliśmy tam długo, gdyż poszliśmy do krzywej wieży. Pani kazała nam koło niej stanąć. Prawie nikt się nie utrzymał, ale było parę osób co utrzymały równowagę. Następnie pobiegliśmy do busa by pojechał do Torunia.
Gdy znajdowaliśmy się na miejscu poszliśmy do muzeum etnograficznego. Tam zwiedzaliśmy stare domy, młyn i inne ciekawe rzeczy. Był taki upał, że przy każdej wolnej chwili siadaliśmy w cień.
W tym dniu byliśmy rejsem na statku Katarzynka, którym płynęliśmy przez Wisłę, w orbitarium gdzie było strasznie ciekawie, można było tam dotykać chmury, zobaczyć ile by się ważyło np. na Księżycu lub Słońcu czy Marsie, również można było zobaczyć ile waży zwykły sok na Słońcu lub innych planetach, a nawet można było go podnieść, były tam również talerze satelitarne, jeden z jednej strony, a drugi z drugiej. Działało to tak: 1 osoba np. Agata poszła do talerza z prawej strony, a Magda do tego, który stał po lewej stronie. Jedna mówiła, a druga słyszała to doskonale, choć stała z drugiej strony sali. Było tam tyle atrakcji, że nie sposób tego opisać słowami. Byliśmy także w muzeum żywego piernika gdzie robiliśmy pierniki toruńskie. Nauczycielki co jakiś czas dawały nam 30 min. wolnego byśmy pochodzili po mieście, sklepach oraz innych ciekawych miejscach. Ja, Laura Kielińska, Magda Wrońska, Patrycja Zaborowska oraz Agata Rybandt najczęściej byłyśmy w domu towarowym i biegaliśmy po ruchomych schodach.
Tego samego dnia również poszliśmy na spektakl pt. „Jaskółeczka” przedstawienie to mówiło o pewnej małej jaskółeczce, która zakochała się w brzydkim kocie. Opowieść ta mówiła o prawdziwej miłości, że nawet dwa różne gatunki, mało tego wrogowie, mogli pomimo tylu przeszkód się w sobie zakochać i żyć razem w zgodzie. Oczywiście było wiele przeszkód między innymi rodzice oraz mieszkańcy drzew, podwórka i lasu, ale się jednak udało. Poszliśmy również na taki pouczający film. Był on wyświetlany na pół okrągłym suficie. Prawdopodobnie było to w 5D. Kiedy wyświetlane były planety i się powiększały miało się wrażenie jakby zaraz miały cię uderzyć, a jak się patrzyło na gwiazdy miało się wrażenie frunąć do góry. W ciągu tego dnia musieliśmy coś zjeść więc poszliśmy na obiad, w trakcie złapał nas ulewny deszcz. By znaleźć się w odległych od siebie miejscach jechaliśmy busem.
Ostatnim miejscem które zwiedzaliśmy był fort. Fort – było to miejsce w którym nocowaliśmy. Było to również miejsce obrony żołnierzy. Zwiedzaliśmy w forcie między innymi latrynę. Było to miejsce w którym żołnierze się załatwiali. Byliśmy również w miejscu, w którym składowali proch do działalności obronnej. W tych miejscach było strasznie zimno. Znajdowały się tam nietoperze.
Na zewnątrz był taki punkt obserwacji, w którym znajdowali się żołnierze, i obserwowali czy nie nadchodzi wróg.
Ok. 22.00 byliśmy już w swoich sypialniach. Umyliśmy się i poszliśmy spać do swoich łóżek.
Następnego dnia panie poszły po jedzenie na śniadanie więc mięliśmy trochę wolnego czasu na spakowanie się i przygotowanie do wyjścia. Po zjedzeniu pysznych bułek z serem i dżemem mieliśmy czas wolny, by do końca się spakować. O 10.00 siedzieliśmy już w busie by dalej zwiedzać. Poszliśmy do domu Kopernika i go zwiedzaliśmy. W tym miejscu znajdowały się przyrządy których używał oraz inne nawiązujące do kosmosu. Mięliśmy czas wolny do ostatecznego zwiedzania samotnie Torunia oraz kupowania pamiątek. Na końcu pojechaliśmy do McDonalda i tam zjedliśmy obiad. Ci którzy mieli kasę kupili sobie co chcieli z tego miejsca, a inni zwyczajnie poczekali na tamtych.
Potem już bez żadnych przeszkód pojechaliśmy do domu busem. Znajdowaliśmy się tak ok. godz. 20.00. Według mnie wycieczka była fajna, chętnie bym ją powtórzyła.
Dominika Labuda, kl V